czwartek, 23 kwietnia 2015

Z życia wzięte

Co powiecie na kolejną kategorię - teksty i historie prosto z samolotu? 

Dzisiaj taka sytuacja: Lekko opóźniony z przyczyn technicznych lot na jeden z hiszpańskich kurortów, nic poważnego, ale zrobił sie troche bajzel (niekompetencja ludzi obsługujących teren lotniska rulez). Usterki techniczne z zasady generują głupie pytania typu "A co jeśli silnik odpadnie?", ale to jest lepsze. 

Wystartowaliśmy, spoko spoko, zabieramy sie do serwisu z żarciem. Podchodzi do mnie Holenderka po pięćdziesiątce (Naród wydawałoby się, wielce inteligentny), mind you, jesteśmy 11km nad ziemią i to widać, słychać i czuć, i mówi tak. 
- Przepraszam, mam pytanie, czy my aby na pewno lecimy?
- Ee...O_O....no aby na pewno. 
- Ale jest pani pewna? Bo ja nie czuję byśmy się poruszali. Wydaje mi sie, że samolot stoi w miejscu, na dole też nic nie widze. 
- ... Jakbyśmy nie lecieli, to byśmy spadali i to by pani na pewno poczuła. 

Nie wyglądała na przekonaną. Tak, mówiła serio. 

I ja wiem, że w pracy żyję przekonaniem, że jak ktoś wespnie się na szczyt głupoty to zaraz kolejny wejdzie i na niego nasra, ale kurna I dare you, I f***in dare you, żeby ktoś przebił taką rewelację. 

2 komentarze:

  1. "Jakbyśmy nie lecieli, to byśmy spadali" - kocham <3
    "A co jeśli silnik odpadnie?" - Słyszał pan kiedyś o szybowcach? :v

    Ale tak szczerze to gdy ja leciałam samolotem, to po wzniesieniu się na pewną wysokość nie było tego specjalnie czuć :v Znaczy widać było, ale z wyjątkiem jakichś tam drobnych turbulencji to gładko jak po wodzie :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no to wiadomo, że prócz startu, lądowania i ewentualnych turbulencji tego nie czuć, ale na logikę, widziała ona kiedy boeinga wiszącego w jednym punkcie 11km nad ziemią? :P ludzie to są głupi, strasznie...

      Usuń