piątek, 1 maja 2015

Z życia wzięte vol. 2

Mamy w pracy taką panią supervisor, która jest poczciwa ale raczej przytępa, a taktu i subtelności ma tyle co pijany słoń w składzie porcelany. No więc kilka minut przerwy kiedy wszystko już ogarnięte po poprzednim locie, a pasażerów jeszcze nie ma, niby jakieś śmichy chichy o narodowości i w ogóle, klasyczne flirty załogi kokpitu z jeszcze nie do końca zorientowaną w temacie juniorką, gdy nagle miss supervisor jak nie wypali do jednego z pilotów:
- A ty wiesz, że po Fińsku twoje imie znaczy Ryba?

....

Drogę powrotną cały czas nas trzęsło.

Nic dziwnego, jak ryba kierowała samolotem.

(patum-pszszsz!)

P.S. Sory za mało updejtów, zalatana jestem.  (Czaicie? Zalatana, hehe. Taki dżołk.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz