Ja to tutaj tak zostawię...
sobota, 1 lipca 2017
niedziela, 18 czerwca 2017
Krótki mem reptiliański
O bujdzie z innej beczki. Jak kiedyś usłyszycie bajkę o wężu, co się przymierzał, to możecie zarzucić tą fotą.
Etykiety:
baboł,
cała prawda,
mistrz painta,
o wężu co się przymierzał do właścicielki,
snejk,
szczyt głupoty,
twardy dowód,
urban legend,
wonsz,
wunsz
poniedziałek, 1 maja 2017
Kacowy Spiseg Art + Chemtrailsowcy w akcji
Mam kaca więc doszłam do wniosku że to w sumie dobry moment żeby sobie przejrzeć co spisgowcy knują. W końcu manie kaca i wieczny butthurt mają sporo wspólnego.
Meanhwile w prawdziwym świecie...
Wy w ogóle czaicie, że te szitowskie, śmieciowskie orgonity zrobione ze starego wosku, zardzewiałych gwoździ i pazłotek po czekoladzie to idą po 80 euro za sztukę? Jezu co ja robię, próbując uczciwie zarabiać...
Meanhwile w prawdziwym świecie...
Wy w ogóle czaicie, że te szitowskie, śmieciowskie orgonity zrobione ze starego wosku, zardzewiałych gwoździ i pazłotek po czekoladzie to idą po 80 euro za sztukę? Jezu co ja robię, próbując uczciwie zarabiać...
poniedziałek, 24 kwietnia 2017
O ignorancji słów kilka
Tak mnie zainspirowało napisać coś niecoś na temat tego, jak zostałam zaatakowana, bo miałam czelność się śmiać z kobiety, która nie wiedziała co to jest kapusta. Bo to jest de facto problem o wiele większy, niż się nam wydaje.
Ogólnie rzecz biorąc ignorancję bierną jestem w stanie jak najbardziej zrozumieć. Na lotach do Maroka bardzo często widziałam osoby, które były całkowitymi analfabetami. Było tak źle, że nie były w stanie nawet cyfr odczytać i się pytały czy 12 na bilecie i 12 na siedzeniu to jedno i to samo, a dla niektórych kobiet zapięcie pasa to był wysiłek intelektualny ponad wszelką miarę.
Ale.
Ich ignorancja ma przyczynę w ich braku edukacji, w środowisku z jakiego pochodzą. Nie są z tego dumni, często przepraszają, dziękują za pomoc. To, jak się męczyli z tym dziwacznym ustrojstwem, jakim był samolot, było nie tyle komiczne, co zwyczajnie przykre, ale poza tym, gdy już się zrozumiało ich problem, byli to jedni z najmilszych ludzi jakich można było spotkać na locie. Te kobiety były prawdopodobnie zmuszone do małżeństwa w wieku nastu lat, nie widząc w ciągu całego życia ani jednej książki na oczy. Ci mężczyźni prawdopodobnie całe życie mieli jakiś straganik na środku pustyni i nagle siedzą zszokowani, bo ich synowie wyjechali do Niemiec gdzie zarabiają krocie i teraz chcą rodziny tu ściągnąć. Ich braki w edukacji są absolutnie zrozumiałe.
Czego nigdy nie będę tolerować, to umyślnej ignorancji. Ignorancji, gdzie jesteś białym, dorosłym człowiekiem z kraju pierwszego świata, posiadasz szybkie łącze internetowe, prawdopodobnie ponadpodstawową edukację i wciąż zadajesz pytania tak głupie, że człowiek się zaczyna zastanawiać jakim cudem jeszcze nie wpadłeś pod samochód. Bo to fakt, nie ma głupich pytań, ale jest wujek Google.
To się nie obija tylko o niemożność wyszukania warzywa w internecie, ale o niemożność wyszukania informacji jako takiej. Gdzieś w tym naszym wygodnickim kapitaliźmie ostatnich 20 lat zatraciła się podstawowa umiejętność, która jeszcze niedawno była wymogiem (a zwykle i ratunkiem) na egzaminach państwowych. I dzięki tej... niepełnosprawności można powiedzieć, braku myślenia za siebie, braku umiejętności oddzielenia prawdy od fikcji mamy antyvaxxów, mamy chemtrailsowców, mamy flat-earthersów i innych spiskowców. A to już nie jest śmieszne, to jest niebezpieczny trend uwielbienia głupoty.
Jeśli akceptujesz tego typu bezmyślność, to jesteś za Trumpem jako prezydentem. Jesteś za szarlatanami wysysającymi krew ze słabszych osób przez wyjątkowo grubą słomkę. Jesteś za nazistką na czele Francji, za tym naszym cudownym, psychopatycznym kościółkiem polskim, co sprzedaje fakenewsy jak opłatek z metra cięty.
Winny jest system, który przez lata karmił nas "kluczem" i równał w dół, zamiast uczyć praktycznych umiejętności. To jest jak domek z kart na chybotliwej łodzi przycumowanej na zatoce San Francisco w wietrzny dzień. Już się rozleciał i mam złe przeczucie, że musi się coś naprawdę strasznego stać, by ludzie oprzytomnieli (nawet holokaust na Aleppo nie jest wystarczający, ani wiadomości o obozie koncentracyjnym jakim jest Korea Północna, ani ciężarówkowe ataki desperatów). Ale ludzie, tak potwornie leniwi, próżni i samolubni też dołożyli do tego swoją cegiełkę.
Dzisiaj mijają dokładnie dwa lata, kiedy ubrana w futro holenderska damulka zapytała mnie, czy my lecimy, bo ona nie wierzy. Siedząc w samolocie, w trakcie lotu na Alicante.
Nigdy, absolutnie przenigdy nie będę tolerować umyślnej głupoty.
A o zagrożeniu fakenewsami też będzie. Chemtrailsy jak chemtrailsy, serio nie ma nic nowego na ich grupie (nawet artów :( ) ale za to moge co jakiś czas jakiś dłuższy artykulik wywalić o rzeczach troszkę poważniejszych, jakby kto jeszcze chciał.
Ogólnie rzecz biorąc ignorancję bierną jestem w stanie jak najbardziej zrozumieć. Na lotach do Maroka bardzo często widziałam osoby, które były całkowitymi analfabetami. Było tak źle, że nie były w stanie nawet cyfr odczytać i się pytały czy 12 na bilecie i 12 na siedzeniu to jedno i to samo, a dla niektórych kobiet zapięcie pasa to był wysiłek intelektualny ponad wszelką miarę.
Ale.
Ich ignorancja ma przyczynę w ich braku edukacji, w środowisku z jakiego pochodzą. Nie są z tego dumni, często przepraszają, dziękują za pomoc. To, jak się męczyli z tym dziwacznym ustrojstwem, jakim był samolot, było nie tyle komiczne, co zwyczajnie przykre, ale poza tym, gdy już się zrozumiało ich problem, byli to jedni z najmilszych ludzi jakich można było spotkać na locie. Te kobiety były prawdopodobnie zmuszone do małżeństwa w wieku nastu lat, nie widząc w ciągu całego życia ani jednej książki na oczy. Ci mężczyźni prawdopodobnie całe życie mieli jakiś straganik na środku pustyni i nagle siedzą zszokowani, bo ich synowie wyjechali do Niemiec gdzie zarabiają krocie i teraz chcą rodziny tu ściągnąć. Ich braki w edukacji są absolutnie zrozumiałe.
Czego nigdy nie będę tolerować, to umyślnej ignorancji. Ignorancji, gdzie jesteś białym, dorosłym człowiekiem z kraju pierwszego świata, posiadasz szybkie łącze internetowe, prawdopodobnie ponadpodstawową edukację i wciąż zadajesz pytania tak głupie, że człowiek się zaczyna zastanawiać jakim cudem jeszcze nie wpadłeś pod samochód. Bo to fakt, nie ma głupich pytań, ale jest wujek Google.
To się nie obija tylko o niemożność wyszukania warzywa w internecie, ale o niemożność wyszukania informacji jako takiej. Gdzieś w tym naszym wygodnickim kapitaliźmie ostatnich 20 lat zatraciła się podstawowa umiejętność, która jeszcze niedawno była wymogiem (a zwykle i ratunkiem) na egzaminach państwowych. I dzięki tej... niepełnosprawności można powiedzieć, braku myślenia za siebie, braku umiejętności oddzielenia prawdy od fikcji mamy antyvaxxów, mamy chemtrailsowców, mamy flat-earthersów i innych spiskowców. A to już nie jest śmieszne, to jest niebezpieczny trend uwielbienia głupoty.
Jeśli akceptujesz tego typu bezmyślność, to jesteś za Trumpem jako prezydentem. Jesteś za szarlatanami wysysającymi krew ze słabszych osób przez wyjątkowo grubą słomkę. Jesteś za nazistką na czele Francji, za tym naszym cudownym, psychopatycznym kościółkiem polskim, co sprzedaje fakenewsy jak opłatek z metra cięty.
Winny jest system, który przez lata karmił nas "kluczem" i równał w dół, zamiast uczyć praktycznych umiejętności. To jest jak domek z kart na chybotliwej łodzi przycumowanej na zatoce San Francisco w wietrzny dzień. Już się rozleciał i mam złe przeczucie, że musi się coś naprawdę strasznego stać, by ludzie oprzytomnieli (nawet holokaust na Aleppo nie jest wystarczający, ani wiadomości o obozie koncentracyjnym jakim jest Korea Północna, ani ciężarówkowe ataki desperatów). Ale ludzie, tak potwornie leniwi, próżni i samolubni też dołożyli do tego swoją cegiełkę.
Dzisiaj mijają dokładnie dwa lata, kiedy ubrana w futro holenderska damulka zapytała mnie, czy my lecimy, bo ona nie wierzy. Siedząc w samolocie, w trakcie lotu na Alicante.
Nigdy, absolutnie przenigdy nie będę tolerować umyślnej głupoty.
A o zagrożeniu fakenewsami też będzie. Chemtrailsy jak chemtrailsy, serio nie ma nic nowego na ich grupie (nawet artów :( ) ale za to moge co jakiś czas jakiś dłuższy artykulik wywalić o rzeczach troszkę poważniejszych, jakby kto jeszcze chciał.
sobota, 27 sierpnia 2016
MEANHWILE* po mieście wolności popyrkuje Trabant zagłady
Jadę ja sobie na spokojnie do Ikei a tu takie rzeczy...
W sensie, jak mniemam, że ten Trabant to chemtrail, bo tym dwusuwem to pewnie niejedną osobę podtruł.
Ciekawe czy ta osoba słyszała mój dziki rechot? W końcu był dość głośny nawet jak na autostradę...
*żeby nie było że walnęłam literówkę, meanhwile jest stąd.
piątek, 19 sierpnia 2016
SPREJUJOM CHEMTRAILSAMI W ŚRODKU SAMOLOTU
Rząd opryskuje pasażerów w samolotach?!!!??1?ONEONE!!???
Nawet... jezu... @#%^&*!!!! AAAAAA!!!!
Dobra, może ktoś nie wie.
To psiukadło jest rozpryskiwane by zabijać komary przenoszące malarię, a które to często sobie wlatują do kabiny np. z takich Indii. Normalna procedura. Ba, gdyby to ode mnie zależało to żeby cały ten syf z samolotu wyplenić to trzeba by było wszystko domestosem szorować co tydzień.*
“This process is being referred to as “disinsection,” a word that seems to have been made up by the TSA or airline industry. Disinsection, or the spraying of an insecticide or pesticides on planes, is now permitted under international law. The Department of Transportation says that the supposed intent is to protect public health, crops and agriculture, and the environment.”
No a co ma być, to już dezynsekcja nagle jest wymyślonym słowem? CZY PANI MA DWIE KOMÓRKI MÓZGOWE NA KRZYŻ czy się zdążyły pobić o ostatni atom tlenu?
Fajne są też komentarze:
"If they want to start doing a lice check, ie: putting a comb through my hair before takeoff, fine. But don't start spraying insecticides on me while I am in an enclosed space and have nowhere to go to escape from it."
O panie, co to to nie. Stewardessy dość się muszą nadotykać ludzkiego gówna (absolutnie literalnie i figuratywnie) żebyś im jeszcze wyjeżdżał z grzebyczkiem. I mogę ci zagwarantować, jeśli byś nie miał wszy przed takim grzebyczkowaniem, to po nim byś miał je na pewno.
Jebcie się. I jeb się ty plastikowa babo, co ostatnio kupiła książkę jak jej w szkole kazali. Oby was dopadła malaria, eko-wege-bio pojeby.
*tak naprawdę gdyby to ode mnie zależało to cały samolot byłby spalony po tygodniu służby. Wiecie, ilość gówna, moczu i chorób przenoszonych we wszystkie możliwe sposoby w przeliczeniu na cm2 jest tak ogromna, że naprawdę dziwię się że jeszcze istniejemy jako gatunek. No ale pewnie jakieś choróbsko jeszcze się rozprzestrzeni i wtedy oszołomki będą pierwsi do szczepionek.
Nawet... jezu... @#%^&*!!!! AAAAAA!!!!
Dobra, może ktoś nie wie.
To psiukadło jest rozpryskiwane by zabijać komary przenoszące malarię, a które to często sobie wlatują do kabiny np. z takich Indii. Normalna procedura. Ba, gdyby to ode mnie zależało to żeby cały ten syf z samolotu wyplenić to trzeba by było wszystko domestosem szorować co tydzień.*
“This process is being referred to as “disinsection,” a word that seems to have been made up by the TSA or airline industry. Disinsection, or the spraying of an insecticide or pesticides on planes, is now permitted under international law. The Department of Transportation says that the supposed intent is to protect public health, crops and agriculture, and the environment.”
No a co ma być, to już dezynsekcja nagle jest wymyślonym słowem? CZY PANI MA DWIE KOMÓRKI MÓZGOWE NA KRZYŻ czy się zdążyły pobić o ostatni atom tlenu?
Fajne są też komentarze:
"If they want to start doing a lice check, ie: putting a comb through my hair before takeoff, fine. But don't start spraying insecticides on me while I am in an enclosed space and have nowhere to go to escape from it."
O panie, co to to nie. Stewardessy dość się muszą nadotykać ludzkiego gówna (absolutnie literalnie i figuratywnie) żebyś im jeszcze wyjeżdżał z grzebyczkiem. I mogę ci zagwarantować, jeśli byś nie miał wszy przed takim grzebyczkowaniem, to po nim byś miał je na pewno.
I thought they did this on all planes. Otherwise we'd probably all end up with head lice or some other illment. But usually they do it between unloading and loading the next sardines, when they are "readying the cabin for boarding".
- I'd take lice over a neurotoxin sprayed in a sardine can repeatedly : ("
No jacha, idź babo miej wszy, albo najlepiej jak te wszystkie eko-wege-bio co popierdalają na bosaka po samolotach żeby się czuć bliżej natury. Panie, to w kiblu na podłodze to nie była woda! Grzybek murowany, a później zrzędzenie, TYPICAL RYANAIR/WIZZAIR/LOT/LUFTHANSA/ETC.
Jebcie się. I jeb się ty plastikowa babo, co ostatnio kupiła książkę jak jej w szkole kazali. Oby was dopadła malaria, eko-wege-bio pojeby.
*tak naprawdę gdyby to ode mnie zależało to cały samolot byłby spalony po tygodniu służby. Wiecie, ilość gówna, moczu i chorób przenoszonych we wszystkie możliwe sposoby w przeliczeniu na cm2 jest tak ogromna, że naprawdę dziwię się że jeszcze istniejemy jako gatunek. No ale pewnie jakieś choróbsko jeszcze się rozprzestrzeni i wtedy oszołomki będą pierwsi do szczepionek.
czwartek, 18 sierpnia 2016
UFO szczela w Chemtrailsy! DWA RAZY!
No bo jakby szczeliło raz to by była nuda, ale DWA RAZY?! Jak?!
Szczególnie podoba mi się ten opis, że coś z nieba spada po tych poszczałach. Jak mi ktoś wskaże gdzie to coś spada to będę dźwięczna, bo ja tam nic nie widzę. Poza tym to mi już tak wszystko opada z tym chemtrailsowym opadem że serio... nie. No nie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)