Nawet... jezu... @#%^&*!!!! AAAAAA!!!!
Dobra, może ktoś nie wie.
To psiukadło jest rozpryskiwane by zabijać komary przenoszące malarię, a które to często sobie wlatują do kabiny np. z takich Indii. Normalna procedura. Ba, gdyby to ode mnie zależało to żeby cały ten syf z samolotu wyplenić to trzeba by było wszystko domestosem szorować co tydzień.*
“This process is being referred to as “disinsection,” a word that seems to have been made up by the TSA or airline industry. Disinsection, or the spraying of an insecticide or pesticides on planes, is now permitted under international law. The Department of Transportation says that the supposed intent is to protect public health, crops and agriculture, and the environment.”
No a co ma być, to już dezynsekcja nagle jest wymyślonym słowem? CZY PANI MA DWIE KOMÓRKI MÓZGOWE NA KRZYŻ czy się zdążyły pobić o ostatni atom tlenu?
Fajne są też komentarze:
"If they want to start doing a lice check, ie: putting a comb through my hair before takeoff, fine. But don't start spraying insecticides on me while I am in an enclosed space and have nowhere to go to escape from it."
O panie, co to to nie. Stewardessy dość się muszą nadotykać ludzkiego gówna (absolutnie literalnie i figuratywnie) żebyś im jeszcze wyjeżdżał z grzebyczkiem. I mogę ci zagwarantować, jeśli byś nie miał wszy przed takim grzebyczkowaniem, to po nim byś miał je na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz