Pamiętam jak w mojej (krótkiej acz intensywnej) karierze dziennikarki obrywało mi się dosłownie za wszystko. Każde zdanie złożone nie tak jak szefowa chciała było kwitowane awanturą w moim kierunku. Jak widać w Chemgazetkach jest o wiele luźniej.
Tak sobie patrzę, że w ogóle cały ten akapit jest koszmarnie złożony. A i pisze się "canoeing". I kto do cholery chciałby odwiedzić Bydgoszcz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz